Medio czyli Carlos Machado i Banda Oriental w teczkach czechosłowackiego wywiadu

Udostępnij:

W tych dniach wydawnictwo Banda Oriental w Urugwaju wznowiło książkę pt. „Historia de los orientales”, autorstwa Carlosa Machado, którą wydawnictwo wydało w latach siedemdziesiątych. Dla nas w Europie to nic ciekawego, nie znamy ani autora ani tego wydawnictwa. W związku z Urugwajem odnotowaliśmy ostatnio najwyżej to, iż niejaka Natalia Oreiro, która jest w Polsce bardzo dobrze znana, przebąkiwała coś o rosyjskim obywatelstwie. Niby ma być zainteresowana. Ale wydawnictwo Banda Oriental, jak i Carlos Machado, byli dobrze znani w jednej czechosłowackiej instytucji już w latach 60. i 70. ubiegłego wieku.

 

Była nią tajna policja, Bezpieczeństwo Państwowe (skrót: StB), a konkretniej I. departament MSW, czyli wywiad cywilny. Carlosa Machado nawet zarejestrowano i zgodnie z zasadami biurokratycznymi też prowadzono jako agenta, co widać na załączonej ilustracji. Otrzymał pseudonim „Medio”. Tyle, że ów Urugwajczyk, wówczas już od dwóch lat żyjący w Argentynie, nic o tym nie wiedział. Nie miał zielonego pojęcia o tym, iż gdzieś w dalekiej Pradze został wpisany w poczet agentów czechosłowackiego wywiadu pod numerem rejestracyjnym 46613.

 

Jak to możliwe?

Oznacza to, że ktoś mógł być czechosłowackim agentem i gdyby go ktoś o to zapytał, to nawet w przypływie totalnej szczerości zgodnie z prawdą mógł z czystym sumieniem powiedzieć, ze to jakaś bzdura musi być. Jak najbardziej! Bo on został pozyskany przez Urugwajczyka, który mu ani słowem (choć wiedział o co w tym chodzi) nie wspomniał nic o jakiejś Czechosłowacji. Był to tzw. werbunek pod obcą flagą.
Owym Urugwajczykiem, który zwerbował Machado był człowiek, o którym być może słyszała nawet Natalia Oriero. Był nim wybitny ideolog, nauczyciel, autor wielu książek i tekstów politycznych Vivian Trías, od 1964 r. agent StB. To on, zgodnie z instrukcją otrzymaną od swojego czechosłowackiego oficera prowadzącego, dokonał pozyskania „pod obcą flagą”, tzn. takiego, że zwerbowany agent uważał, że ma pracować na rzecz innego podmiotu, niż StB. O praskiej służbie wywiadowczej nie padło ani pół słowa. Machado uważał, że pracuje na rzecz urugwajskiej Partii Socjalistycznej. W rzeczywistości informacje, które przekazywał Tríasowi (lub innym łącznikom) lądowały na biurku w centrali czechosłowackiego wywiadu w Pradze.

Teczka agenta „Medio” nie należy do tych opasłych. Ma zaledwie 99 stron, gdyż obejmuje ona jedynie niecały rok.  To z tego powodu, iż w 1977 roku czechosłowacka rezydentura w Urugwaju (gdzie prowadzono agenta „Riosa”, czyli Viviana Tríasa) została zlikwidowana, StB wycofała się z tego terytorium. W Montevideo rezydenturę zlikwidowano a w Buenos Aires nie wznowiono. Ponieważ w tym czasie nie istniały żadne możliwości nawiązania łączności nawet z zakonserwowaną agenturą, sprawę „Medio” i „Rios” złożono pod koniec 1977 roku do archiwum. Postanowiono, iż w archiwum ma być teczka agenturalna trzymana 20 lat.

StB co prawda operowała w Ameryce Łacińskiej, ale jak wynika z niekompletnych danych dostępnych na stronie https://www.ustrcr.cz/uvod/bezpecnostni-aparat-mv/ najbliższą rezydenturą w tym czasie była ta w Waszyngtonie, pozostałe latynoamerykańskie albo były zamykane albo nieczynne albo działające jedynie w ograniczonym, tzw. obronnym (kontrwywiadowczym, czyli nie ofensywnym) zakresie. Do 1978 r. funkcjonowała tylko rezydentura w Limie, ale ta była z kolei zbyt daleko, by móc w ogóle myśleć o jakimś czynnym korzystaniu z … ano właśnie: SIATKI agenturalnej, którą zbudował agent „Rios” pod obcą flagą. Machado był jednym z kilku agentów zwerbowanych przez tego niezwykłe wydajnego i pożytecznego agenta, jakim był w latach 1964-1977 Vivian Trias.

I własnie całą tę siatkę przejął we wrześniu 1978 roku inny gracz, KGB. To wiadomo z krótkiej notatki na tzw. karcie kontrolnej w teczce wszystkich agentów z owej siatki, włącznie z teczką samotnego agenta „Riosa”. Wszędzie znajduje się ta sama adnotacja zapisana w tym samym dniu. Vide ilustracja poniżej.

Předání agenta sov. přátelům-  przekazanie agenta sowieckim przyjaciołom 

1.SFMV/52 – skrót oznacza: I Zarząd Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych/ wydział 52 (amerykański)

Niestety nic nie wiemy na temat sowieckiego prowadzenia tej siatki szpiegowskiej, ponieważ czechosłowackie dokumenty na ten temat milczą. Odnotowano jedynie fakt przekazania. Vivian Trías, głowa siatki (agent werboczyk, jak go pięknie po rosyjsku określali oficerowie z StB) zmarł w 1980 r. Czy KGB w konsekwencji tej istotnej zmiany przeformułowała organizację siatki? Czy z niej w ogóle korzystała? Na ile była dla Moskwy pożyteczna? Czy była groźna dla państw Cono Sur (Argentyny, Urugwaju i Chile). W chwili obecnej każda odpowiedź na wyżej przytoczone pytania może być jedynie hipotetyczna. Nie mamy dostępu do żadnych danych na ten temat.

Niewykluczone, iż odpowiedź na część z tych pytań znajduje się  w praskim archiwum ABS. Nie musimy być skazani jedynie na niedostępne dla nas archiwum KGB.  W Pradze może się udać znaleźć dokumenty opisujące współpracę z przyjaciółmi, czyli teczki korespondencji operacyjnej poświęcone sprawom związanym z właśnie ze współpracą z KGB. Do tych z lat 60. już dotarliśmy. Teraz kolej na późne lata 70. i 80. Nie oznacza to, iż kwestie związane z przejęta siatką agenturalna muszą w tych dokumentach być poruszone, ale czasami mała wzmianka o czymś pozornie nieistotnym, ale przytaczająca jakiś konkretny ślad danej sprawy może przynieść potwierdzenie lub zaprzeczenie albo przynajmniej uprawdopodobnienie jakiegoś faktu.

Na razie pewne jest jedno – Carlos Machado, niczego nieświadomy, został wykorzystany przez swojego przyjaciela, Viviana Triasa, do działań szpiegowskich na rzecz bloku wschodniego.  Ten stan trwał, jeśli chodzi o StB, krótko, to fakt. Ale zaistniał i został odnotowany i oceniony. Dzięki działaniom (sowicie przez StB wynagradzanym) agenta „Riosa”  Machado  jako agent „Medio” i wydawnictwo Banda Oriental zaistniały w dokumentacji czechosłowackiej bezpieki.  Zapisali się w ten sposób na kartach historii tajnej i niewidzialnej zimnej wojny. Ta, o dziwo (?), toczyła się także w dalekiej Ameryce Południowej, choć tam mało kto sobie z tego w tamtych czasach zdawał sprawę.

Dodam tylko, że ani Machado ani Trías nie byli członkami partii komunistycznej, byli to socjaliści, marksiści, ale nie sowieckiego pokroju, przynajmniej tak byli odbierani. De facto przez to w co zostali wplątani (jeden świadomie a drugi nieświadomie) byli czystej krwi sowieciarzami, pożytecznymi pionkami, rozgrywanymi w partii prowadzonej przez graczy ówczesnego bipolarnego świata.

 

Powód do sławy? Nie uważam tak, ale to już moja czysto subiektywna ocena.

 

Vladimír Petrilák

 

 

 

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *