Fragmenty wywiadu jednego z założycieli Instytutu ds. Badań Reżimów Totalitarnych, Petra Blažka, dla dziennika „Právo“
(Právo, 23.11.2017)
Czeski historyk Petr Blažek (ur. 1973) udzielił wywiadu dziennikowi „Právo” z okazji dziesiątej rocznicy istnienia czeskiego odpowiednika IPN, ÚSTR i instytucji archiwalnej, która uzupełnia ÚSTR, Archiwum Służb Bezpieczeństwa, ABS.
Na pytanie, jaką rolę odgrywał on podczas powstawaniu ustawy, na mocy której powołano ÚSTR historyk odpowiedział:
Gdzieś na przełomie stulecia jako student historii zwróciłem się do Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w których przechowywano dokumenty StB. Poszedłem tam i powiedziałem, że chciałbym studiować sprawę spotkań młodzieży pod tzw. Murem Lennona (https://en.wikipedia.org/wiki/Lennon_Wall). Zabrali mnie do zaplecza, zaoferowali kawę i zaczęli mnie przekonywać, iż lepiej by było, gdybym studiował coś z lat pięćdziesiątych, gdyż lata osiemdziesiąte są wciąż zbyt żywe a w końcu prawo nie umożliwia im, by mi udostępnili pełną dokumentację, że to, co bym mógł zobaczyć i tak musiałoby przez nich być zaczernione. Po prostu jakiś absurd i zrozumiałem, że trzeba to zmienić.
Ustawa z 2007 r. zmieniająca zasady dostępu do dokumentów była wzorowana na polskim i słowackim przykładzie. Autorzy ustawy zwrócili się do mnie jako do kogoś, kto ma już pewne doświadczenie z tym, jak to funkcjonuje w Polsce. Postrzegałem tę inicjatywę jako posunięcie demokratyzacyjne, dające łatwiejsze i bardziej swobodne dojście do dokumentacji archiwalnej pochodzącej z czasów reżimu komunistycznego.
Dokumentacja Komunistycznej Partii Czechosłowacji została udostępniona już w 1999 roku. Natomiast jeśli chodzi o archiwalia StB, tu sprawa była bardziej skomplikowana. Pierwsza ustawa umożliwiająca jakiś dostęp powstała w 1996 r., ale jej założenia były poniekąd niedorzeczne. Dojście do teczek zarezerwowano tylko dla ofiar reżimu. A ofiary wskazywano na podstawie rejestrów StB. W moim odczuciu to była taka lustracja na odwrót. Co więcej, pojawił się postulat, by do tej dokumentacji dopuścić tylko fachowców, czyli historyków.
Z takimi postulatami nie można się było zgodzić, forsowałem postawę obywatelską, że dojście do archiwum powinno być zapewnione dla wszystkich badaczy.
Kolejnym istotnym powodem dla bardziej otwartego podejścia do archiwum było to, iż cześć środowiska historycznego nie potrafiła tematy historyczne prezentować szerokiej opinii publicznej. Instytucje fachowe co prawda produkowały wartościowe publikacje, ale skupiały się tylko na pewnych wycinkach historii a cały wachlarz tematów pomijały.
Na pytanie czy wspomniana ustawa sprawę tę rozwiązała historyk odpowiedział:
Częściowo tak. Przede wszystkim pod jednym dachem znalazła się wszelka dokumentacja pochodząca nie tylko z archiwum MSW, ale i z tajnych służb, np. dokumenty komunistycznego wywiadu były do 2007 roku zarządzane przez obecny wywiad cywilny i dotrzeć do tej dokumentacji było bardzo trudne. Wraz z powstaniem ABS istotnie poprawił się serwis dla badaczy i udostępnianie dokumentów stało się łatwiejsze. Wreszcie utworzono pomoce archiwalne i bazy danych. Istotna rolę w tym procesie odegrała digitalizacja dokumentów archiwalnych.
Na początku istnienia ÚSTR wykonano ogrom pracy. (…)
Ważne jest uświadomić sobie również i to, że nikt z założycieli Instytutu nie zamierzał tworzyć jakiegoś monopolu prawdy na interpretację całej historii reżimu nazistowskiego i komunistycznego. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie poradzilibyśmy sobie z tym. Instytut w swoim założeniu miał być wyspecjalizowana instytucją badająca pewne zagadnienia, podobnie jak np. Instytut Historii Wojskowej, który zajmuje się historią wojskowości.
Od początku swego istnienia Instytut borykał się z problemem upolitycznienia badań, stawiano np. zarzut, iż w kolegium ÚSTR jest nadmiernie reprezentowana prawica, która wykorzystuje kwestie historyczne w walce politycznej z lewicą.
Te zarzuty Petr Blažek odpiera argumentem, iż zgodnie z ustawą skład kolegium instytutu jest określany przez różne segmenty społeczeństwa, co gwarantuje pluralizm, jedynym warunkiem negatywnym, czyli określającym, kto nie może zostać członkiem kolegium jest to, iż we władzach instytutu nie mogą zasiadać byli członkowie Komunistycznej Partii Czechosłowacji, co swoim orzeczeniem zatwierdził także Sąd Konstytucyjny. Członków kolegium wybiera senat, stowarzyszenia obywatelskie, Izba poselska oraz prezydent. Taki mechanizm wyłaniania składu ciała nadzorczego USTR, w przekonaniu Blažka, gwarantuje to, iż nie może zostać opanowany przez jedną orientacje polityczną.
W dalszej części wywiadu Petr Blažek zwraca uwagę na fundamenty czeskiego ładu konstytucyjnego – albowiem w Republice Czeskiej Konstytucja gwarantuje szacunek do praw człowieka i wolność słowa. Jeśli chodzi o stosunek państwa do niedawnej historii, to ten został zdefiniowany ustawowo – np. poprzez ustawę nr 198 z 1993 r., w której reżim komunistyczny określono jako zbrodniczy i ustawa ta zadeklarowa
ła szacunek państwa wobec wszystkich tych, którzy brali udział w oporze przeciwko komunizmowi. Te, jak i inne elementy, w sposób zasadniczy określają politykę historyczną (pamięci) państwa.
Zostało to bardziej szczegółowo opisane, jak mówi Blažek, w ustawie o ÚSTR, z której wynika, iż Instytut ma obowiązek zajmować się badaniem historii. Istotna jest również jego rola edukacyjna. Może również pomóc zdefiniować pozycję państwa w sytuacji, kiedy Unia Europejska znajduje się w kryzysie tożsamości – może pośredniczyć w przekazywaniu Zachodowi doświadczenia z funkcjonowaniem systemów, które likwidowały demokrację parlamentarną.
Na koniec wywiadu Petr Blažek wyraził przekonanie, iż Instytut jest wciąż bardzo ważny i potrzebny dla społeczeństwa a to szczególnie dlatego, iż zagrożenie wynikające z populizmu czy bezkrytycznej oceny przeszłości wcale nie mija.
Oprac. vp
Dodaj komentarz