stbnobrasil 19.7.2017 W 1963 roku sowiecki KGB poprosił czechosłowacki wywiad o przekazanie kilku agentów w Brazylii. Ponieważ Sowieci dobrze znali wszystkie materiały czechosłowackich wywiadowców, ich prośba była skonkretyzowana – chcieli konkretnych tajnych współpracowników z szeregów Brazylijczyków, którzy do tej pory służyli czechosłowackiej StB. Sowiecka rezydentura w Rio de Janeiro w 63. r. była dopiero budowana, powstała gdzieś na przełomie 61 i 62 roku, w tak krótkim czasie nie jest łatwo zbudować wartościową siatkę agenturalną, dlatego Moskwa postanowiła ułatwić sobie pracę i poprosiła (czyli nakazała) swoich poddanych w Pradze, by pomogli. Bezpieczeństwo państwowe (czyli Departament 1. StB) (1. správa StB) bez słowa sprzeciwu agentów Sowietom przekazało. To przekazanie, co prawda, nie odbyło się w końcu tak, jak zakładano, gdyż np. jeden z brazylijskich tajnych współpracowników po prostu odmówił. Dla niego nie stanowiło problemu pracować na rzecz komunistycznej Czechosłowacji, ale nie chciał tego robić na rzecz Związku Sowieckiego, nie wierzył bowiem Rosjanom.Z jego przekazania nic nie wyszło. Sowieci zaoferowali Czechom w zamian za agentów w Brazylii swoją siatkę agenturalną w Boliwii, gdyż w tym kraju Moskwa likwidowała swoją rezydenturę. W teczkach opisujących pracę StB w Brazylii, które znamy prawie wszystkie, nie ma nazwisk czy pseudonimów agentury przekazanej przez Sowietów StB w Boliwii. Wiemy, kogo Moskwa chciała w Brazylii, ale nie wiemy, kogo przekazała w Boliwii.
Niemniej podczas badania teczek związanych z Urugwajem natrafiliśmy na nazwisko jednego z tych zaoferowanych przez Moskwę agentów. I nazwisko to robi wrażenie|! Ale po kolei. Dlaczego w teczkach urugwajskich? Ano, dlatego, iż człowiek ten, o którym jest mowa, musiał ze swego kraju w 1964 roku uciec. Doszło tam do prawicowego puczu wojskowego a ów człowiek, jako lewicowiec, musiał zwiać, gdyż groziło mu prześladowanie. Wyemigrował do Peru, ale w 1965 r. znalazł się również w Montevideo, gdzie zapoznał się z czechosłowackim korespondentem Dušanem Ruppeldtem, którego poprosił, by pośredniczył w przekazaniu prośby boliwijskiego ruchu oporu o przekazanie wsparcia finansowego dla tego ruchu od czechosłowackiego rządu. Dziennikarz nie miał nic wspólnego z czechosłowackimi wywiadowcami działającymi w Urugwaju, dlatego o tej sprawie poinformował ambasadora a ten przekazał wiadomość do Pałacu Czernińskiego w Pradze (siedziby MSZ). Stamtąd informacja trafiła do wywiadu.
Boliwijczykiem, który szukał finansowego wsparcia dla ruchu oporu w swej ojczyźnie, był Ñuflo Chávez Ortiz, bardzo ważny polityk, który w przeszłości był ministrem górnictwa, czy też wiceprezydentem Boliwii. I to właśnie on był jednym z przez KGB zaoferowanych agentów. StB go aż do końca swej pracy w Boliwii (1964 r.) nie wykorzystała, nie nawiązano z nim kontaktu. Informacja o pojawieniu się Boliwijczyka w Montevideo dotarła w centrali StB do wydziału zajmującego się sprawami Ameryki Łacińskiej. W stolicy Urugwaju StB miała swoja rezydenturę, więc tam mogła korzystać z agenta, który dotąd był „zakonserwowany”. Centrala StB sprawę przeanalizowała i postanowiła zwrócić się do KGB. 23. maja 1966 napisano list do KGB, w którym czechosłowaccy wywiadowcy zwrócili Sowietom uwagę na to, iż sami mogą ponownie korzystać z usług Boliwijczyka, gdyż Sowieci mają również rezydenturę w Montevideo. Praga zatem postanowiła nie pracować z Chavezem Ortizem. Z treści tego listu wynika, iż boliwijski polityk współpracował z KGB najprawdopodobniej od lipca 1962 r. Wówczas był bowiem na Kongresie rozbrojeniowym i pokojowym w Moskwie i jak zacytowano w liście z charakterystyki KGB (którą w 1963 r. Sowieci przekazali Czechom) wówczas zgodził się, iż będzie on informował Związek Sowiecki o sytuacji politycznej w Boliwii i innych krajach Ameryki Łacińskiej.
Jeśli w 1963 r. został ów boliwijski polityk zaoferowany StB jako agent nadający się do przekazania, to można sądzić, iż w czasie krótkiej współpracy z KGB sprawdził się i że oceniano go jako pewnego informatora, który nie zdradzi boliwijskiej kontrze, że pracuje na rzecz wywiadu kraju komunistycznego. Trudno sobie bowiem wyobrazić, iż Sowieci mogli by zaoferować StB agenta, na którym nie można polegać, który mógłby wsypać swojego oficera prowadzącego. Chodzi o to, iż praca StB służyła również KGB, czyli gdyby Rosjanie dali Czechom agenta niepewnego, szkodziliby w konsekwencji sobie.
Jak już napisano wyżej, czechosłowacki wywiad nie skorzystał z tego agenta. Nie znamy sowieckiej odpowiedzi na list naczelnika 1. wydziału wywiadu StB majora Čady z 23. maja 1966 roku. Nie wiemy więc czy Sowieci dalej zadaniowali tego do tej pory niewykorzystanego agenta. W teczce, w której znajduje się ów list, nie ma na ten temat żadnych informacji.
Pewne jest tylko to, iż od lipca 1962 do roku 63 (prawdopodobnie pierwszych miesięcy tego roku) pracował Chavez Ortiz na rzecz KGB. Czy agentem został dla idei lub dla pieniędzy – tego również nie wiemy.
Ñuflo Chavez Ortiz (3.10 1923 – 2.7. 1996), boliwijski prawnik i polityk, współzałożyciel MNR (Movimiento Nacionalista Revolucionario, Narodowy Ruch Rewolucyjny, zał. v r. 1941) w latach 1952-55 był ministrem rolnictwa, jeden z twórców reformy rolnej, w latach 56-57 był wiceprezydentem republiki, w 1960 r. został ministrem górnictwa i przemysłu naftowego, w tym czasie był on również senatorem (aż do puczu w 64 r.). Z emigracji wrócił do ojczyzny w 1978, w 85. został senatorem, o rok później mianowany ambasadorem Boliwii w Peru. Według wikipedii zmarł w biedzie w wieku 72 lat.
Vladimír Petrilák
Dodaj komentarz