stbnobrasil 20.6.2017 Rok temu pisaliśmy o rewelacjach opublikowanych w portugalskim tygodniku „Expresso” (marzec 2016), gdzie z odwołaniem na tzw. Archiwum Mitrochina podano, iż ten pisarz dziennikarz był agentem KGB. Dotyczyć to miało okresu, kiedy w latach 70. był on w Portugalii korespondentem prasy brazylijskiej.
Nowym uzupełnieniem jest pozornie nieistotna informacja, która odnaleźliśmy badając teczki czechosłowackiego wywiadu komunistycznego StB. W archiwum I departamentu obecnie udostępnionego przez ABS w Pradze, w teczce korespondencji operacyjnej, w której są dokumenty dotyczące korespondencji pomiędzy praską centralą StB i rezydenturą wywiadu w Rio de Janeiro natrafiliśmy bowiem na raport rezydenta StB w Brazylii tow. Skořepy. Dokument ten nazywa się „List organizacyjny” i sumuje on treść pracy rezydenta w okresie 11 sierpnia do 7 września 1962 roku. Innymi słowy, rezydent zapisał tu wykaz swe działalności wywiadowczej w tym okresie, doc której należało np. spotkanie z rezydentem sowieckiego wywiadu KGB w Rio de Janeiro, prowadzenie własnej agentury (podał dokładne daty spotkań z poszczególnymi agentami) czy z innymi figurantami. W wykazie tym rezydent uwzględnił również spotkania z tzw. typami (figurantami) przykrywkowymi – czyli z osobami nie wykorzystywanymi operacyjnie, ale służącymi do maskowania jego działań wywiadowczymi na terytorium Brazylii. Były to kontakty legalne, mające legendować jego oficjalną pracę na ambasadzie.
I wśród tych kontaktów znajduje się również późniejszy rzekomy agent KGB, pisarz, wówczas dziennikarz Josué Guimarães, z którym Skořepa (to pseudonim) spotkał się 25 sierpnia 1962 r. Oznacza to tylko czy aż tyle, iż Brazylijczyk został odnotowany w dokumentacji StB, która była dostępna dla KGB. O tym, że chodzi o tego samego człowieka, o którym pisał portugalski tygodnik, można się przekonać w prosty sposób – na stronie internetowej paginadogaucho opublikowano dokładne kalendarium z życia pisarza i dziennikarza Josué Guimarãesa. Rok 1962 objęty jest w okresie 1961-1964, kiedy był on dyrektorem Agência Nacional, czyli tej samej instytucji, jaka została wpisana przy dacie kontaktu przez rezydenta czechosłowackiego wywiadu.
źródło: http://www.paginadogaucho.com.br/escr/jg.htm
Kontakt ten nie dostał od Czechów żadnego pseudonimu, co oznacza, iż nie był on wykorzystywany agenturalnie, był to jedynie kontakt – jak już napisaliśmy – legalny. Skořepa, prawdziwe nazwisko: Jan Stehno, był drugim sekretarzem czechosłowackiej ambasady zajmującym się sprawami prasowymi (po port. Secretário de Imprensa)- należało więc do jego obowiązków utrzymywać kontakty z ludźmi związanymi z mediami, wśród nich znalazł się również dyrektor Agência Nacional, Josué Guimarães. Dlatego ów Brazylijczyk został wymieniony w raporcie wywiadowcy i dlatego też jego nazwisko mogło być znane KGB 15 lat przed jego pobytem w Lizbonie (1976), stolicy Portugalii, gdzie według tygodnia „Expresso” został zwerbowany przez KGB i otrzymał pseudonim „Gosha” (Gosza).
Skořepa spotykał się w Rio de Janeiro regularnie z rezydentem KGB, podczas tych spotkań wymieniano informacje, przekazywano sobie istotne wywiadowcze dane, ale dzielono tez doświadczeniami, spostrzeżeniami. Niewykluczone, że już wówczas w Rio mógł się od swego czechosłowackiego kolegi dowiedzieć coś na temat przyszłego Goszy. Tego nie sposób potwierdzić, ale ani wykluczyć. Także w praskiej centrali I departamentu sowieccy doradcy mieli wgląd w dokumenty nadsyłane z rezydentur, czyli to druga możliwość, kiedy Sowieci mogli się zapoznać z faktem istnienia dyrektora agencji prasowej. W końcu sporo informacji wyprodukowanych przez StB lądowało w KGB, na raportach, analizach czy notatkach StB nieraz widnieje dopisek – przekazać przyjaciołom. Po prostu StB była podporządkowana KGB i to, co wiedziała czechosłowacka służba, z reguły dowiadywała się także służba sowiecka.
Zauważmy też, iż omawiana notatka pochodzi z roku 1962, czyli sowiecka rezydentura działała w Rio de Janeiro dokładnie rok. Badając czeskie dokumenty z Brazylii widzimy, iż czechosłowacki wywiad był w stanie zbudować rozległą i pożyteczną sieć kontaktów dopiero po kilku latach swej pracy w Brazylii. Wywiad po prostu nie jest w stanie od razu zbudować siatkę agenturalną, do tego potrzebny jest czas – i wszelkie wskazówki, podpowiedzi dotyczące interesujących kontaktów, z których można zrobić figurantów i później nawet agentów są wręcz bezcenne. Mogła wystarczyć prosta i krótka uwaga – Skořepa podczas spotkania z swoim sowieckim odpowiednikiem mógł od tego usłyszeć pytanie – a jak tam ten Josué Guimarães? Czechosłowacki szpieg mógł jedynie powiedzieć, że jest przystępny do rozmów. I to już mogło wystarczyć, by w kartotekach KGB nazwisko to zostało zapisane z dopiskiem – rozpracowywać. To oczywiście tylko przypuszczenie, ale pewne jest, iż na początku pracy rezydentury KGB w Rio de Janeiro sowieccy szpiedzy zajmowali się przede wszystkim budowaniem bazy kontaktowej. Według cytowanego już życiorysu Guimarães w 1964 roku, jeszcze podczas rządu prezydenta J. Goularta organizował wyjazd brazylijskich dziennikarzy do Związku Sowieckiego i Chin. To kolejny powód, dla którego Sowieci mogli się nim interesować bardziej.
Na podstawie tu opisanych faktów możemy stwierdzić tylko jedno – brazylijski dziennikarz został odnotowany w dokumencie wywiadu czechosłowackiego, jest raczej niemożliwe, by nie został zauważony przez KGB. Ta druga uwaga dotyczy co najmniej roku 1964, ale może się odnosić już do końcówki roku 1962. Z tego nie musi wynikać nic – ale mając na względzie twierdzenie tygodnika „Expresso”, należy te pozornie błahe informacje uwzględnić.
Vladimír Petrilák
Dodaj komentarz