Meksyk w zainteresowaniu czechosłowackiego wywiadu.

Udostępnij:
Z dotychczas ujawnionych przeze mnie informacji na temat aktywności czechosłowackiego wywiadu w czasach komunistycznych w Ameryce Łacińskiej wiadomo, iż jedną z pierwszych rezydentur I Departamentu StB (wywiad cywilny) była ta ulokowana w stolicy Meksyku. Wraz z rezydenturami w Rio de Janeiro i Buenos Aires działała od 1952 r. Od lat 60 ubiegłego wieku doszło do gwałtownego wzrostu działań StB w Ameryce łacińskiej. Dotąd nikt nie zauważył, iż obok cywilnego wywiadu StB w regionie tym pracował także czechosłowacki wywiad wojskowy – Zarząd Informacyjny Sztabu Generalnego (czeski skrót: ZS/GŠ). W dotychczasowych badaniach odkryłem pojedynczych agentów pracujących m.in. w Argentynie i Urugwaju.
Meksyk wspomniałem w związku z najnowszym moim odkryciem – otóż od sierpnia 1963 r. funkcjonowała tam (obok rezydentury wywiadu cywilnego) rezydentura wywiadu wojskowego Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej. Prawnicy obu tych placówek o sobie wiedzieli i współpracowali. Na razie nie wiem, do kiedy ta placówka była czynna, ale w tej chwili mogę już powiedzieć, że rezydent pracujący pod przykryciem dyplomatycznym (był sekretarzem ambasady czechosłowackiej ds kulturalnych) po ok. dwóch latach pracy w terenie prowadził swoją siatkę agenturalną. Znajdował się w niej np. porucznik armii meksykańskiej, pracujący dla ZS/GŠ z pobudek materialnych i major sił lotniczych meksykańskich. Z czasem siatka ta została wzbogacona o byłego atache wojskowego Meksyku w Stanach Zjednoczonych. Praca tej rezydentury była nakierowana przede wszystkim na rozpoznawanie realnego stanu sił zbrojnych USA. Meksyk w tym przypadku traktowano jako stosunkowo przyjazną bazę do działań antyamerykańskich. Oficer wywiadu używający kryptonimu „364” (oficerowie kadrowi ZS/GŠ stosowali kryptonimy składające się z trzech cyfr, natomiast dla agentów stosowano tradycyjne pseudonimy) w jednej z notatek opisujących sytuację operacyjną zauważył: „dla nas bardzo przyjazny jest mocny nacjonalizm Meksykanów i ich antypatie wobec wszystkiego amerykańskiego. Dobrą pomocą jest także korupcja, łapówkarstwo, która jest niestety zjawiskiem cechującym nie tylko warstwy wyższe, ale nawet klasę pracującą. Trzeba ją wykorzystać, jakkolwiek nie mam w tej dziadzinie żadnej praktyki”.
Rozruch pracy rezydenta był dosyć długi, najpierw sobie nie radził z pogodzeniem swej legalnej pracy dyplomatycznej z pracą dla wywiadu. Przez jakiś czas też nie posiadał samochodu, co również utrudniało jego zdolności wywiadowcze. Na początku 1965 r. Główna centrala wywiadu rozważała likwidację tej rezydentury, ale własnie w tym roku oficerowi udało się dokonać pierwszych werbunków agentów i dostarczać do Pragi informację oceniane jako „średniej wartości”. Toteż pod koniec tego roku stwierdzono, iż rezydentura ma perspektywy i do Meksyku wysłano drugiego oficera z centrali, by wzmocnić działania wywiadowcze. W drugiej połowie lat 60 siatka agenturalna czechosłowackiego wywiadu wojskowego nie była co prawda tak rozbudowana jak siatka agentów wywiadu cywilnego, działającego tam – jak już wspomniałem od 1952 r., ale stanowiła element, który w ocenie centrali miał swoją wartość i przesądził o tym, że wojskowy wywiad w tym regionie pracował i nadal.
Do dokumentów stworzonych przez ZS/GŠ dostęp jest nieco trudniejszy, niż do dokumentacji StB. Nie chodzi o ich utajnienie, są tak samo dostępne dla badaczy jak i inne dokumenty w Archiwum Służb Bezpieczeństwa, ale problem polega na tym, iż są mniej zbadane, opracowano dla nich mniej pomocy metodologicznych i poszukiwanie archiwaliów w tym przypadku bardziej przypomina poszukiwanie igły w stogu siana.
Udało mi się potwierdzić tożsamość niektórych agentów pracujących w Meksyku na rzecz czechosłowackiego wywiadu wojskowego, ale dopóki się nie zapoznam z ich teczkami nie będę ich nazwisk ujawniał.
W każdym razie fakt, iż w Meksyku, czyli w bezpośrednim sąsiedztwie USA, od 1963 r. operowała rezydentura wywiadu wojskowego, czyli organizacyjnie wyżej usytuowana struktura wywiadowcza aniżeli pojedynczy agenci pozbawieni bezpośredniego kierowania, jest potwierdzeniem tezy, że Ameryka Łacińska odgrywała dosyć istotną rolę w pracy czechosłowackich służb szpiegowskich.
Vladimír Petrilák
Na zdjęciu poniżej jedno z miejsc tzw. „javki”, czyli narysowania znaku wywołującego spotkanie oficera wywiadu z agentem. Fotografia pochodzi z teczki personalnej oficera „364”, który w latach 70. oznaczony był kryptonimem „293” – wówczas pracował wywiadowczo w Madrycie. Jego prawdziwe nazwisko: Vladimír Plešinger.
Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *